Takie tam...


Witaj w moim świecie, kimkolwiek jesteś. Cóż za dziwny zbieg okoliczności Cię tu sprowadził, do najdalszego zakątka mej wyobraźni. Lecz skoro już tu jesteś, spróbuj jak smakuje przygoda. Złap mnie za rękę i zamknij oczy. Pokarzę ci jak wygląda świat w mojej wyobraźni. Przeżyjesz coś co Ci się nawet nie śniło. Pytanie brzmi... czy się odważysz?

piątek, 23 sierpnia 2013

Witam po dłuugim czasie

Cóż zamierzam wprowadzić tutaj sporo zmian. Jak to będzie z historią Lajones? Cóż, przyszłość maluje się czarno, gdyż wena na to opowiadanie postanowiła mnie opuścić. Mimo moich starań, jak i zarówno mojej One-chan, nie potrafię dalej z tym ruszyć. Jednak przekształcę nieco bloga i to co się tutaj dzieje. Będzie to coś w rodzaju bloga gdzie będę publikować więcej niż jedno opowiadanie. Mam nadzieję że ten pomysł wypali, a jestem dobrej myśli. O zmianach postaram się informować na bieżąco no i oczywiście również zacząć publikować.
Tak więc, do zobaczenia, miejmy nadzieję że niedługo. Pozdrawiam!

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 4


"Na granicy Świata Shinobi"


Podróż trwała już od kilku dni.  Bezimienne Góry były coraz bliżej, a za nimi i Amaranth. Na ich drodze było jeszcze małe miasteczko, leżące u podnóża gór. Mieli tam spędzić następną noc, uzupełnić zapasy i w końcu przekroczyć góry. Uchiha zarządziła postój, do miasteczka brakowało im kilkanaście kilometrów. Lajones uznała, że dzisiejszą noc spędzą w lesie. Szybko rozbili obóz i rozpalili ognisko.
- To jaki masz plan?
Spytał Kira, zjadając swoją porcję kolacji.
- Pojutrze przekroczymy góry i odnajdziemy kamienie. Plan może wydawać się prosty, ale nie wiemy co nas tam czeka.... Musimy być ostrożni.
Uśmiechnęła się delikatnie i oparła głowę na ramieniu Deidary. Blondyn pocałował ją w czubek głowy i obiął ramieniem, przyciągając bliżej siebie.Siedzieli przy ognisku śmiejąc się i rozmawiając o różnych rzeczach. Nazajutrz wyruszyli wcześnie. Zapowiadał się słoneczny i  ciepły dzień, jak na tę porę roku. Teren stał się nieco górzysty. Weszli na szczyt niewielkiego wzniesienia i ich oczom ukazały się olbrzymie góry, których szczyty pokrywała warstwa wiecznego śniegu. U podnóża gór leżało małe miasteczko. Kamienną drogą zaczęli schodzić ze wzniesienia. Od czasu, do czasu powiał chłodny wiatr od strony gór. Lajones szła na czele, tuż obok niej był Deidara, zaraz za nimi szli pozostali. Żadne nie miało na sobie charakterystycznego płaszcza. Nie chcieli przyciągać zbyt dużej uwagi, niż to było konieczne. Weszli na teren miasteczka, które było pięknie przyozdobione, kolorowymi lampionami i szarfami wiszącymi nad ulicami.
- Wygląda na to że trafiliśmy na festyn.
Zauważył Itachi rozglądając się.
- No to teraz musimy tu zostać!
Hidan uśmiechną się po swojemu i wzrokiem podążył za jakaś śliczną brunetką. Lajones przewróciła oczami i westchnęła.
- Najpierw szukamy hotelu, później uzupełniamy zapasy i macie wolne.
Szybko rozdzieliła zadania i rozdzielili się, każde idąc w swoją stronę.

Lajones z Deidarą przepychali się przez tłum na targu, cały czas trzymając się za ręce by przypadkiem nie zgubić się. Szli pomiędzy straganami, nawet nie wiedząc, że są obserwowani, przez postać w czarnym płaszczu, stojącą na dachu jednego z budynków. Duży kaptur ukrywał tożsamość postaci. Tajemniczy shinobi ani na moment nie spuszczał oczu z Lajones, lub raczej ze zwoju który cały czas nosiła przy pasie. Zawierał wszystkie techniki, które udało jej się stworzyć ostatnimi czasy. Były na tyle nie bezpieczne, że nigdy się nie rozstawała ze zwojem, a nawet założyła dodatkowe pieczęcie ochronne. Nie chciała by jej techniki wpadły w niepowołane ręce. Postać poruszyła się lekko i zeskoczyła z dachu, niknąc wśród tłumu.

Lajones przepchała się przez tłum i zatrzymała przy straganie z ziołami. Zakupiła wszystkie, które były na liście. Odwróciła się i westchnęła zauważając, że niema obok Deidary. Stanęła na palcach i zaczęła się rozglądać, jednak tłum skutecznie uniemożliwiał jej jakąkolwiek widoczność. Nie należała do osób niskich, jednak za wysoka też nie była. Nagle blondyn wyłonił się z tłumu z szerokim uśmiechem stając obok Uchihy.
- Mam coś dla ciebie Tenshi
Nim Lajones zdołała cokolwiek powiedzieć,  znikąd wyciągną złoty wisiorek w kształcie małego serduszka i przeźroczystym diamencikiem w środku. Od razu założył go jej na szyję, uśmiechając się przy tym.
- Podoba ci się?
- Jest śliczny. Dziękuję
Uśmiechnęła się i pocałowała go. Prezent bardzo jej się spodobał. Oboje znów zaczęli przeciskać się przez tłum, aż w końcu udało im się wydostać z targu. Dalej udało im się odnaleźć drogę na rynek, gdzie mieli spotkać się z resztą.


Następnego dnia Lajones wstała niemal o świcie.Szybko wykonała poranną toaletę i na podłodze w pokoju, który zajmowała z Deidarą. Rozłożyła kilka, niezbyt dokładnych map gór i pochylała się nad nimi, chcąc wybrać jak najbezpieczniejszą i najkrótszą drogę. Po kilku minutach wyprostowała się i westchnęła ze zrezygnowaniem. Uniosła nieco oczy i beznamiętnie spojrzała na dziewczynkę przed sobą.
-Może pomóc?
Głos miała niby dziecięcy, jednak było w nim coś upiornego.
- Nie potrzebuję twojej pomocy... z resztą od kiedy chcesz mi pomagać?
Szepnęła mrużąc nieco czarne tęczówki.Osóbka wzruszyła ramionami i palcem pokazała jakiś punkt na mapie.
- Tedy będzie najszybciej i najbezpieczniej.
Uchiha przeniosła wzrok z powrotem na mapę. Musiała się z tym zgodzić.Droga którą wskazała mała demonica, była najlepsza. Podniosła wzrok, jednak dziewczynki już nie było. Westchnęła i pozbierała mapy.

Po szybkim śniadaniu w końcu ruszyli w stronę gór. Kilka szczytów wznosiło się ponad okolicą niczym kolosy. Niczym brama, przejście prowadzące do innego świata. Piękne i majestatyczne, jednak równie zdradzieckie i niebezpieczne. Lajones uniosła nieco głowę i otuliła się szczelniej płaszczę kiedy zawiał lodowaty wiatr. Rozpoczęli wspinaczkę.

Minęło kilka godzin. Krajobraz na tej wysokości pokryty był grubą warstwą śniegu. temperatura znacznie spadła i sama wspinaczka była już trudniejsza. Otuleni szczelnie płaszczami przedzierali się przez śnieg i porywisty wiatr.
- Zróbmy chwilę przerwy..
- Hidan... zatrzymywaliśmy się godzinę temu. Jak będziemy tak co chwilę stawać nigdy nie przekroczymy gór..
Mruknęła młodsza Uchiha, naciągając kaptur niemal na same oczy. Zeszli do przełęczy, z każdej strony otoczonej szczytami. Nagle ziemia zaczęła drżeć. Lajones spojrzała na jeden ze szczytów.
- Lawina!
Krzyknęła. W ich stronę z ogromną prędkością pędziła biała ściana śniegu i lodu, rycząc niczym wygłodniała bestia, pochłaniając wszystko na swojej drodze. Lajones wykonała kilka pieczęci i otoczyła ich tarczą, w chwilę przed tym zanim lawina do nich dotarła.

Zapadła cisza, zakłócana jedynie powiewami silnego wiatru. W kłębach dymu pojawiła się grupka kilkunastu osób. Wszyscy ubrani byli na biało, a dolną część twarzy zasłaniały maski.
- Mówiłem że za duża będzie ta lawina... teraz ich nie znajdziemy..
Odezwał się jeden
- Nie marudź... chciałeś ich zatrzymać..
- Zatrzymać a nie pogrzebać żywcem!
- Przestańcie się kłócić... idioci..
Tym razem odezwała się kobieta. Która pochyliła się nad miejscem, gdzie lawina która wywołali pogrzebała Lajones i resztę. Nagle koło kobiety pojawił się czarny płatek róży, który opadł na jej dłoń. Zdziwiona przyjrzała się mu, po chwili dostrzegając że płatków przybywa. Było ich coraz więcej i nawet wiatr nie mógł ich ze sobą ponieść. Nagle płatki zaczęły wirować, tuż przed kobietą i formować postać. Kobieta cofnęła się lekko kiedy przed nią stanęła Lajones. Jej oczy iskrzyły się szkarłatem, a od dziewczyny emanowała potężna i mroczna energia. Zaraz za nią pojawiła się reszta.
- Brać ich!
Krzykną jeden z białych shinobi, prawdopodobnie przywódca grupy.
  Lajones błyskawicznie dobyła miecza, kiedy kobieta ruszyła na nią z kunai w ręce. Uchiha bez trudu odbiła jej cios i wprowadziła własny, dużo silniejszy. Kilkoma szybkimi ruchami powaliła kobietę na ziemię, stając nad nią i przykładając jej Raikiri do szyi.
- Po co nas zaatakowaliście?
Zamaskowana nie odpowiedziała. Lajones mocniej przycisnęła jej katanę do szyi.
- Gadaj...
- Zostaw ją!
Uchiha odskoczyła zaatakowana przez jakiegoś chłopaka.Młodzieniec staną przed swoją towarzyszką i wykonał kilka pieczęci. Uchiha uaktywniła swoje kalejdoskopowe oczy. Śnieg wokół chłopaka zawirował i uniósł się ku górze tworząc wielkiego smoka.
- Lajones!
Usłyszała za sobą krzyk Deidary. W błyskawicznym tempie złożyła szereg skomplikowanych pieczęci i uśmiechnęła się lekko pod nosem. Z jej ciała zaczęła wydobywać się jej chakra, zawirowała wokół niej tworząc równie wielkiego smoka. Potwór stworzony był z ogromnych pokładów chakry Lajones. Czerwone ślepia zaiskrzyły się upiornie, a po okolicy rozszedł się ryk bestii.


Do niewielkiego pokoju w gospodzie weszła niskiego wzrostu kobieta. Zdjęła z głowy kaptur, spod którego na plecy opadły długie, śnieżnobiałe włosy. Uśmiechnęła się łagodnie na widok mężczyzny siedzącego w fotelu przy kminku. Jej czerwone oczy roziskrzyły się radośnie, jednak nagle spowarzniały. Westchnęła.
- Myliłeś się co do niej... przekraczają góry...
Podeszła do niego i usiadła na kolanach bruneta.
- Mogłem to przewidzieć... powinienem był trzymać ją z dala od Amaranth...
- I tak by wyruszyła. Ona szuka nie tylko kamieni... chce odnaleźć ojca...
- Nie powinna.. wie o tym..
Białowłosa wtuliła się w tors mężczyzny i przymknęła powieki.
- Pozwól mi się z nią spotkać...
-  Yuuki.. poczekaj jeszcze trochę...
- Proszę..
Mężczyzna westchną już kolejny raz tego wieczoru i dłonią pogładził włosy kobiety.
- Nie umiem ci odmówić
Uśmiechną się lekko. Yuuki spojrzała na niego, wyglądając w jego ramionach tak niewinnie. Na jej ustach zagościł delikatny uśmiech.
- Dziękuję kochany...
Przybliżyła się do niego całujac jego usta namiętnie. Brunet obioł ją w pasie i przyciągną bliżej siebie oddając pocałunek.
- Tęskniłem za tobą..
Pogładził jej policzek czule
- Ja za tobą też najdroższy...


Witam z powrotem po baardzo długiej nieobecności.
Powrót zawdzięczam głównie mojej One-chan, która jak zawsze z resztą dba o to bym w końcu coś napisała
Arigato ^ ^

Mam nadzieję że notka jako tako się podobała
no i cóż.. do zobaczonka