Takie tam...


Witaj w moim świecie, kimkolwiek jesteś. Cóż za dziwny zbieg okoliczności Cię tu sprowadził, do najdalszego zakątka mej wyobraźni. Lecz skoro już tu jesteś, spróbuj jak smakuje przygoda. Złap mnie za rękę i zamknij oczy. Pokarzę ci jak wygląda świat w mojej wyobraźni. Przeżyjesz coś co Ci się nawet nie śniło. Pytanie brzmi... czy się odważysz?

wtorek, 2 października 2012

Część Druga

  Rozdział 1

Miną rok odkąd zaginą mój ojciec i zostałam Liderem. Tak, zgodziłam się. Akatsuki nie mogło istnieć bez przywódcy. W naszym posiadaniu znalazły się wszystkie ogoniaste bestie. Z tą różnicą, że Naruto sam oddał się w nasze ręce. Nie wyciągnęliśmy z niego Kuubiego, bo to sprawiłoby, że umrze, a nie chcę do tego dopuścić. Polubiłam tego roztrzepanego blondyna. Akatsuki powiększyło się o czworo członków. Taka. Sasuke i Itachi na szczęście pogodzili się, choć często zdarzają im się sprzeczki. Ja sama opanowałam swoją moc. Chociaż „opanowałam” to trochę złe słowo. Od walki z Kirą i od spotkania z Jashinem stałam się dużo silniejsza. Odkąd już nie blokuję mocy wiele zyskałam. Moje rany goją się w bardzo szybkim tempie, jestem szybsza i wytrzymalsza, a moje zmysły wyostrzyły się. Na tym kończą się dobre wiadomości. Podczas pieczętowania Nanbi, wystąpiły pewne komplikacje. Ilość chakry jest zbyt wielka, by nad nią zapanować. Z początku pomysł zapieczętowania ogoniastych w posągu był dobry, ale nie przewidzieliśmy, że ta cała moc będzie zbyt wielka. My nie przewidzieliśmy, mój ojciec owszem. Wiem, że kamienie, które chciał odnaleźć kontrolować mają bijuu. Mam zamiar dokończyć to co zaczął ojciec. No tak! Nie zapomnijmy o Orochimaru. Wszyscy z początku myśleliśmy, że Wężowaty został zabity przez Sasuke. Jednak jakimś cudem unikną śmierci i teraz zbiera armie najemników. Orochimaru również chce przejąć kontrolę nad światem, z tą różnicą, że on chce użyć siły. Ja wolę rozwiązać to dyplomatycznie. W tym celu wyruszam niedługo do Konohy, gdzie odbędzie się spotkanie, na którym pojawią się wszyscy Kage. Mam zamiar przedstawić swoje warunki i skłonić ich by stanęli u mego boku, gdy rozpocznie się Czwarta Wielka Wojna Shinobi. Chociaż mam nadzieję, że jednak do niej nie dojdzie. Zobaczymy co przyniesie czas.

Moje rozmyślania zostały przerwane przez trzepot ptasich skrzydeł. Otworzyłam leniwie oczy i rozejrzałam po gabinecie. Coś zastukało w okno. Spojrzałam w tamtą stronę. Za szybą ujrzałam czarnego kruka z czerwoną wstążką na szyi. Kruk, którego podarował mi Jashin, w dniu walki z Kirą. Uśmiechnęłam się pod nosem i wpuściłam ptaszysko do środka. Zwierze wylądowało na oparciu mojego krzesła i nastroszyło zabawnie pióra.
-Gdzie się włóczyłeś, Karasu*?
Zwierze zaskrzeczało i spojrzało na mnie swoimi mądrymi oczyma. Przeciągnęłam się leniwie i ziewnęłam.
-Zgłodniałam, a ty mój mały przyjacielu, masz ochotę coś zjeść?
Ptak ponownie zakrakał i wylądował na moim ramieniu. Z moim małym pupilem, opuściłam gabinet. Miejsce, w którym spędzałam większą część dnia, na podpisywaniu papierów i rozmyślaniach. Zeszłam na sam dół do kuchnio-salonu. W pomieszczeniu byli niemal wszyscy członkowie organizacji. Sasuke i Naruto kłócili się o pilota. Kisame próbował ugasić pożar na patelni, który najprawdopodobniej sam spowodował. Dastan gonił Tobiego dookoła stołu, a Pein próbował ich uspokoić. Karin wkurzała Konan, która wyglądała jakby zaraz miała wybuchnąć. Itachi próbował czytać książkę, chyba horror. Kakuzu, jak to on, liczył pieniądze. Hidan modlił się do Jashina. Sasori majstrował w koncie, coś przy swojej marionetce, a Zetsu pielęgnował nasze roślinki. Brakowało tylko mojego Artysty, który najprawdopodobniej schował się w pokoju przed całym tym zamieszaniem, a przyznać muszę, że było strasznie głośno. No tak, nie było też Jugo i Suigetsu, ale ci to pewnie na siłowni siedzą. Nagle ptaszysko, które do tej pory wygodnie siedziało na moim ramieniu, wzbiło się w powietrze i wylądowało na oparciu fotela na którym aktualnie zasiadła Itachi. Karasu, lubił towarzystwo mojego kuzyna. Czasami mam wrażenie, że bardziej woli jego ode mnie. No ale co się dziwić, skoro Itachi rozpieszcza to ptaszysko. Uśmiechnęłam się widząc jak brunet daje Karasu herbatnika, które bardzo lubi. Podeszłam do lodówki, zrobiłam talerz kanapek i zaparzyłam herbaty w dwóch kubkach. Wszystko postawiłam na tacy i niezauważona opuściłam pomieszczenie. Powoli weszłam na pierwsze piętro. Przeszłam pół korytarza i zatrzymałam się pod drzwiami z napisem „Deidara i Lajones”. Cóż organizacja jest nieco przeludniona i jakoś musieliśmy się tu upchać. Łokciem otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Tak jak się spodziewałam. Deidara siedział przy biurku i konstruował swoje bomby.
-Tu się schowałeś.
Uśmiechnęłam się i postawiłam tacę na stoliku, który stał na środku pokoju. Wzięłam jedną kanapkę i ze smakiem zaczęłam pałaszować. Deidara się do mnie dosiadł i po chwili talerz stał pusty.
-A gdzie twoje ptaszysko?
-Zdradza mnie z Itachim.
Chwila ciszy i oboje zaśmialiśmy się wesoło. Przybliżyłam się do blondyna i musnęłam jego usta swoimi. Oddał pocałunek obejmując mnie w taili i przyciągając bliżej. Opadliśmy na łóżko, namiętnie się całując. Niemal zapomnieliśmy o całym świecie, rozkoszując się tą chwilą. Nagły wstrząs, przywrócił nas do rzeczywistości, a przynajmniej mnie. Chciałam się podnieść i iść sprawdzić co się stało, jednak Deidara mi to uniemożliwił.
-Deidara, ktoś roznosi organizację. Muszę to sprawdzić.
-Zostań.
I znów mnie pocałował. Nie mogłam się sprzeciwić. Kolejny raz siedziba się zatrzęsła. Tego nie mogłam zignorować. Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i mało brakowało by wypadły z zawiasów. Gwałtownie się podniosłam, podobnie jak Deidara. W progu stał Hidan.
-Wybacz Liderku, ale mamy problem z Jugo i Suigetsu.
Zaklęłam siarczyście i poderwałam się z miejsca. Całą trójką ruszyliśmy na dół. Schodząc po schodach Hidan dostał ode mnie w łeb.
-Za co!?
-Ile razy ja ci mówiłam, żebyś mnie tak nie nazywał?
-Z jakieś 10000, a co?
-Wiosło. Chcesz jeszcze raz w łeb?
Deidara zaśmiał się widząc minę Hidana. Na parterze dobiegły nas krzyki, które dochodziły z sali treningowej. Ruszyliśmy biegiem i wpadliśmy do Jedynki, która w tym momencie była zrujnowana. Jugo atakował Suigetsu, a ten ze wszystkich sił próbował się bronić. Pein nieudolnie próbował ich rozdzielić.
-Jugo!! Uspokój się!!
Wydarłam się najgłośniej jak tylko mogłam. Muszę przyznać, że potrafię drzeć się głośniej od Peina. Chłopak jednak nie zareagował. Musiałam interweniować.

Nim ktokolwiek zdołał spostrzec co się dzieje, Lajones stała już pomiędzy Suigetsu, a atakującym go Jugo. Nikt nawet nie zdołał zauważyć kiedy Uchiha tam się znalazła. W jej oczach szklił się sharingan. Jedną ręką zablokowała cios rudego. Nogą podcięła go, co sprawiło, że chłopak z hukiem upadł na ziemię. Lajones zamknęła go w swojej iluzji, tylko po to by się uspokoił. Po krótkiej chwili przeklęta pieczęć cofnęła się i sam chłopak uspokoił się. Zdezorientowany rozejrzał się po pomieszczeniu. Uchiha wyprostowała się, przymrużyła oczy. To już czwarty raz kiedy musiała interweniować, by uspokoić Jugo.
-Chcę widzieć, waszą dwójkę w moim gabinecie, za 10 minut.
Zwróciła się do sprawców całego zamieszania.
-Ale to nie ja zacząłem!
Suigetsu spróbował się bronić.
-Ja nie pytam kto zaczął.
Wyszła z pomieszczenia i zamknęła za sobą drzwi, zostawiając członków Akatsuki w ciszy.


Myślicie, ze bycie Liderem organizacji, takiej jak Akatsuki jest proste?
Bzdura! To najbardziej męczące zajęcie, jakie można sobie wyobrazić. Tony dokumentów do wypełniania, odpowiednie dobieranie misji, dla członków i pilnowanie, by świry nie rozniosły siedziby w pył. Przyznam, że dopiero teraz dostrzegłam, jak ciężko Oto-san pracował. Jednak nie mogę narzekać. Dokumenty wypełniają za mnie, moje klony, a dobieranie misji z głowy, bo chwilowo nie ma potrzeby, by kogokolwiek gdzieś wysyłać. Pozostaje jedynie wątek z roznoszeniem siedziby, a oto bardzo łatwo. Szczególnie od kiedy dołączyła do nas Taka.
Weszłam do swojego gabinetu i siadłam w fotelu. Spojrzałam na małą szufladkę w swoim biurku, która zamknięta była na klucz. Zawsze mnie zastanawia co ojciec tam schował. Z rozmyślań nad zawartością ów szafki, wyrwało mnie pukanie do drzwi.
-O-hairi*!
Drzwi otworzyły się i do gabinetu weszli Jugo i Suigetsu. Dwójka zatrzymała się przed biurkiem.
-O co tym razem poszło?
Oboje milczeli wpatrując się w różne strony. Westchnęłam ze zrezygnowaniem. Przekrzywiłam głowę i uważnie się w nich wpatrywałam. Nich wiedzą, ze nie odpuszczę. Cisza panowała, przez dłuższą chwilę.
-O nic.
Krótka odpowiedź ze strony Suigetsu, sprawiła, że miałam ochotę przywalić czołem w blat biurka, jednak w porę się powstrzymałam.
-Mam propozycję.
Przyznam nerwy mi już puszczały.
-Przestaniecie zachowywać się jak rozwydrzone dzieciaki, a ja odpuszczę wam kazanie. Jednak kara, was nie ominie.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Macie posprzątać cały ten syf, który narobiliście...
Nim skończyłam zdanie, Suigetsu wydarł się, że to niesprawiedliwe.
-Cisza!!
No naprawdę, gorzej niż dzieci! Gorzej!! Prędzej kurwicy dostane, niż dowiem się o co im poszło! Poprzednim razem było to samo. A ja narzekam, że to Itachi z Sasuke się kłócą. Westchnęłam.
-Macie to posprzątać.
Powtórzyłam swoje.
-Ale to nam wieki zajmie!!
Błękitnowłosy jak zawsze miał jakieś bunty. Nie miałam ochoty na kłótnie z nim, jednak jego narzekania o tym, jakie to wszystko niesprawiedliwe już mnie irytowały. Przynajmniej Jugo był cicho i spoglądał to na mnie, to na Suigetsu. Prawdopodobnie, w pewnym momencie, można było dostrzec pulsującą żyłkę, na moim czole. W końcu nie wytrzymałam i obojgu kazałam wypierdalać z mojego gabinetu. I to dosłownie. Reszta wieczoru, na szczęście minęła w miarę spokojnie i bez większych skód materialnych, co nie oznacza, że w ogóle ich nie było.



Słowniczek
Karasu – kruk
O-hairi – wejść, albo proszę

Raany, jak mnie tu dawno nie było!!
Przyznam, ze tęskniłam za Lajones, ale w końcu drugą część uważam, za oficjalnie otwartą.
Śpieszyłam się jak mogłam, bo niektórzy już strasznie się niecierpliwili i mnie gonili (macha do Amy X3)
Zostaje mi tylko powiedzieć...
Do Zobaczenia!!


1 komentarz:

  1. Ja cię nie pośpieszałam! To ty mnie molestujesz o Hanako! >.< Nie martw się dopilnuję żeby jak najszybciej zostało dokończone ^^

    Madara jak zwykle wszystko przewidział ~wpada w trans zauroczenia~
    Dei: I takim oto akcentem uwielbienia Madary kończymy dzisiejszy komentarz... Chciała ci tylko opowiedzieć, cytuję : ''Rusz ta leniwą d*** i pisaj dalej Lajones, bo chcę wiedzieć co z MAdarą'' ^^ Cy-a!
    Pain: My też ją zmotywujemy do pisania żebyś nie musiała się niecierpliwić. ~macha łapką~

    OdpowiedzUsuń