Takie tam...


Witaj w moim świecie, kimkolwiek jesteś. Cóż za dziwny zbieg okoliczności Cię tu sprowadził, do najdalszego zakątka mej wyobraźni. Lecz skoro już tu jesteś, spróbuj jak smakuje przygoda. Złap mnie za rękę i zamknij oczy. Pokarzę ci jak wygląda świat w mojej wyobraźni. Przeżyjesz coś co Ci się nawet nie śniło. Pytanie brzmi... czy się odważysz?

wtorek, 16 października 2012

Rozdział 2

"Wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem"

Był zimny, jesienny poranek. Cztery osoby zmierzały w stronę Konoha. Dwoje z podróżnych ubranych było w charakterystyczne płaszcze, tylko dla Akatsuki, a na głowach założone miały sakkaty z dzwoneczkami, które z każdym ruchem dzwoniły przyjemnie. Trzecia z osób podróżnych ubrana była w czarny płaszcz, a na głowę zarzucony kaptur, spod którego wystawały blond kosmyki. Ostatnia z postaci była najniższa. Był to czternastoletni chłopiec, ubrany w ciepłą bluzę. Przez plecy przewieszoną miał katanę. Szedł z przodu, dumnie unosząc głowę i marszcząc zadziornie nosek. Chłopiec zatrzymał się i odwrócił za siebie.
- Sensei, daleko jeszcze?
Lajones uśmiechnęła się łagodnie.
-Już niedaleko Dastanie. Zaraz powinno widać bramę.
I tak też się stało. Gdy tylko wyszli za zakrętu ich oczom ukazała się wielka brama, otwarta na oścież, jakby zapraszała do odwiedzenia Wioski Ukrytej w Liściach. Naruto uśmiechną się. Nawet nie sądził, ze aż tak bardzo tęsknił za Konohą. W głębi serca cieszył się, że Lajones zgodziła się na to by ruszył z nimi do wioski. Do jego ukochanej wioski.

Z bliska brama zdawała się jeszcze większa. Wkroczyli na teren wioski i niemal od razu podszedł do nich jeden ze strażników. Skłonił się lekko. Było widać, że jest speszony obecnością Akatsuki. Lajones uśmiechnęła się lekko w stronę mężczyzny, jakby chcąc go przekonać, że niema złych zamiarów. Natomiast Deidara, który uparł się, że będzie towarzyszyć Uchisze w podróży, rozglądał się na wszystkie strony, analizując całe otoczenie. Podobnie robił Dastan, jednak chłopiec rozglądał się bardziej z zaciekawieniem, niż niepokojem.
-Tsunade-sama już was oczekuje. Mam być waszym przewodnikiem.
-Nie trzeba.
Wtrącił się Naruto.
-Ja ich oprowadzę!
Lazurowooki wyszczerzył zęby do zaskoczonego strażnika.
-Chodźcie!
Idąc w stronę siedziby Hokage, Naruto pokazywał im różne miejsca w tym Ichiraku Ramen. Zapowiedział również, że jak tylko spotkanie się zakończy, wpadną tu na obiad.
-Lajones.
Czarnooka zdziwiła się na niespokojny ton głosu, Deidary.
-Nie zauważyłaś, że zwiększyli ochronę wioski?
-Zauważyłam, ale nie dziw się temu, nie do końca nam ufają, a poza tym mają się tu zjawić wszyscy Kage. To zrozumiałe, że chcą dbać o bezpieczeństwo wioski.
-I dlatego, wysłali za nami ogon?
Lajones dyskretnie oglądnęła się za siebie. Szybko dostrzegła kilku Anbu, którzy obserwowali ich, odkąd przekroczyli bramę.
-Już mi się to nie podoba.
Uchiha wzruszyła ramionami.
-Daj spokój Deidara, na miejscu Tsunade postąpiłabym tak samo. Zresztą jesteśmy tu od kilku minut, a ty już narzekasz.
-Po prostu im nie ufam. I ty też powinnaś ograniczyć to zaufanie. Pewnie gdyby tylko mogli złapali by nas i wtrącili do więzienia.
-Niewykluczone, chociaż teraz my jesteśmy potrzebni im, a oni nam.
Nastała chwila ciszy. Szli tak przez środek Konoha. Naruto i Dastan z przodu, a Lajones z Deidarą kawałek za nimi. Irytujące było to, że większość mieszkańców wioski zatrzymywała się i przyglądała dwójce członków Akatsuki. Oboje nagle poczuli się jak rzadkie okazy w zoo, bo w końcu zobaczyć Przywódczynie Akatsuki i jej ukochanego, o których krążą  ciekawe i niekoniecznie prawdziwe pogłoski, to rzadkość. Negatywne nastawienie Deidary wzrosło, gdy z naprzeciwka dojrzał znajomą i niekoniecznie lubianą gębę. Kira podszedł do nich jakby nigdy nic. Wciąż było czuć od niego silną i mroczną chakrę.
-Witajcie! Jak minęła podróż?
-Spokojnie.
On i Lajones uścisnęli sobie dłonie, jakby byli starymi przyjaciółmi. Tak, jakby nigdy nie doszło do walki pomiędzy nimi, która niemal nie skończyła się tragedią. Lajones nie chowała urazy. Jednak Deidara nie przepadał za Kirą. Nie mógł mu wybaczyć, że niemal nie zabił Lajones. Mimo wszystko uścisnęli sobie dłonie.
-Chodźcie, Tsunade już się niecierpliwi.
Ruchem ręki nakazał by ruszyli za nim i po kilku minutach znaleźli się przed najważniejszym budynkiem w Konoha. Kira poprowadził ich na piętro. Zatrzymali się przed jednymi z wielu drzwi. Złotooki zapukał i po usłyszeniu pozwolenia wprowadził podróżnych do środka. Gabinet był dość przestronny i jasny. Ubogo umeblowany. Pod jedną ze ścian stał regał, cały zapełniony papierami i zwojami. Przy sporym oknie stało biurko, również zapełnione papierami. Za meblem siedziała blond włosa kobieta, o orzechowych oczach. Lajones i Deidara zdjęli swoje sakkaty, a Naruto kaptur.
-Siemanko babciu Tsunade!!
Blondyn wyszczerzył zęby, tak jak to miał w zwyczaju.
-Miło cię widzieć Naruto, jednak czy mógłbyś zostawić nas samych? Chciałabym na osobności porozmawiać z Liderem Akatsuki.
-Jasne!
-Dastanie, idź z Naruto.
-Hai Sensei!!
Po chwili oboje znikli za drzwiami.Twarz Tsunade na powrót stała się surowa, a oczy przybrały zimny wyraz.
-Mam do Ciebie kilka pytań, Uchiha.
W głosie brązowookiej dało słyszeć się sporą niechęć.
-Chętnie ich wysłucham.
Lajones zdawała się nie przejmować nieprzyjemnym tonem głosu Tsunade. 
-Naprawdę jesteś córką Madary?
-Tak.
-Dlaczego akurat ciebie wybrał na Lidera Akatsuki?
-Nie wiem. Powiedział tylko tyle, że tak będzie najlepiej.
-Po co chcesz zawrzeć z nami sojusz? Jaki masz w tym cel?
-Pozwól, że na to pytanie odpowiem podczas zebrania.
Zapadła cisza. Obie kobiety mierzyły się spojrzeniami. Deidara milczał, nie chciał się mieszać do tego przesłuchania, bo rozmową nie można było tego nazwać. Ciszę, w końcu przerwała Tsunade, zadając swoje ostatnie pytanie.
-Czy to prawda, że podobnie jak Kira, jesteś pół-demonem?
Lajones westchnęła. Mogła spodziewać się tego pytania. Poczuła, jak Deidara kładzie jej rękę na ramieniu. Wiedział, że wciąż trudno jest jej pogodzić się z tym faktem, chociaż już nie wpadała w złość, gdy ktoś o to pytał, lub wypominał.
- Owszem, jestem pół-demonem. Jeżeli to wszystko, to chcielibyśmy trochę odpocząć po podróży.
-Oczywiście. Kira zaprowadzi was do kwatery, którą przygotowaliśmy dla was.
W chwilę później  Lajones i Deidara byli prowadzeni,przez białowłosego do ich tymczasowego lokum. Które jak się okazało jest wynajętym apartamentem  w pobliskim hotelu.
-Gdybyście czegoś potrzebowali, dajcie znać!
Powiedział na wychodnym Kira. Apartament miał dwa pokoje, salon połączony z kuchnią i łazienkę (w jakich był kolorach i jak urządzony, sami sobie wyobraźcie). Lajones zdjęła płaszcz i rzuciła na oparcie skórzanego fotelu, a sama opadła na kanapę. Deidara, również zdoił płaszcz i usiadł na brzegu kanapy. Czarnooka położyła głowę na kolanach Douhito i ziewnęła.
-Jestem wykończona.
Deidara złapał kosmyk czarnych włosów i zaczął się nimi bawić. Lajones przyglądała się zamyślonej twarzy blondyna. Lazurowe oczy niby patrzyły na nią, jednak były nieobecne. Na ustach Deidary gościł delikatny uśmiech. Lajones podniosła rękę i dotknęła policzka blondyna.
-Nad czym tak myślisz Dei?
Spytała. Uśmiech na ustach Deidary powiększył się.
-O nas.  O tym jak bardzo cię kocham.
Teraz to ona się uśmiechnęła.
-A jak bardzo mnie kochasz?
-Bardziej niż cokolwiek innego na świecie.
Nachylił się i musną jej usta swoimi. Magle drzwi otworzyły się gwałtownie, a do środka wpadli Dastan i Naruto. Lajones podniosła się od siadu.
-Do łazienki!!
Krzykną Naruto i po chwili jeszcze dodał.
-Jakby co, to nas tu nie ma!
I znikną w łazience. Lajones wymieniła z Deidarą spojrzenia i zachichotała. Ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Uchiha wstała z kanapy i podeszła do drzwi, otworzyła, a do środka wpadła różowo włosa kunoichi.
-Gdzie oni są!?
Krzyknęła rozglądając się po pomieszczeniu.
-Nie wiem o kogo chodzi.
Haruno odwróciła się i dopiero teraz zauważyła z kim ma do czynienia. Zmrużyła groźnie oczy.
-Ty...
Warknęła. Chciała zaatakować, jednak w porę się powstrzymała. Przypomniała sobie po co Lajones tu przybyła.
-Przepraszam, najwidoczniej pomyliłam pokoje.
Stwierdziła z udawaną skruchą i szybko wyszła z pomieszczenia. Lajones rozmasowała skroń.
-Dastan!
Chłopiec powoli wynurzył się z łazienki.
-Różowy potwór poszedł sobie?
Deidara zaśmiał się słysząc przezwisko Sakury. 
-Co jej zrobiliście, że się tak wkurzyła?
-Nic sensei. Stwierdziłem tylko, że ma duże czoło i zaczęła mnie gonić. Naruto-san chciał ją powstrzymać i powiedział żeby się nie denerwowała, bo jej żyłka pęknie.
-Wy się chyba nigdy nie zmienicie.
Reszta wieczoru minęła bez niespodziewanych odwiedzin. Był tylko jeszcze Kira powiadomić Lajones o tym że zebranie zacznie się jutro, późnym popołudniem. 

Lajones trenowała z Dastanem na jednym z wielu pól treningowych w Konoha.Na wschód były drewniane pale, jedne służące do ćwiczenia uderzeń i kopnięć, drugie do ćwiczenia rzucaniem kunai do celu. Na drugim końcu pola treningowego stali uczniowie akademii. Większość zamiast słuchać tego, co ma im do przekazania Iruka, obserwowało trening przywódczyni Akatsuki i jej ucznia. Lajones stała oparta o drzewo, jej płaszcz i włosy rozwiewał wiatr, tuż obok na trawie leżał Deidara. Dastan ćwiczył walkę kataną na klonie Uchihy.Chłopak sprawnie posługiwał się Katonem i niegożej władał mieczem, choć do perfekcji wiele mu brakowało.
-Dastanie, pracuj więcej nogami.
-Staram się.
Lajones pstryknęła palcami i jej klon znikną w chmurze dymu. Podeszła do swojego ucznia.
-Gdy walczysz, nie możesz stać w miejscu jak kołek, bo w tedy jesteś łatwym celem dla wroga. Cały czas musisz być w ruchu.
-Trudno jest pamiętać żeby pracować nogami i jednocześnie atakować.
-Ty nie masz tego pamiętać, masz mieć to wyuczone. Podczas walki nie masz skupiać się na tym, jak się ruszać, tylko na przeciwniku. Musisz umieć obserwować i szybko reagować. Walkę kataną, można porównać do tańca.
-Tańca?
Dastan zdziwił się na to porównanie. Lajones kiwnęła twierdząco głową i uśmiechnęła się.

Deidara obserwował jak Lajones tłumaczy coś Dastanowi. Nic nie słyszał, ale wnioskując po gestach dziewczyny, pokazywała chłopcu, jak prawidłowo walczyć kataną. Nagle tuż obok blondyna pojawił się Kira. Deidara obrzucił go niechętnym spojrzeniem, chciał coś powiedzieć, jednak Kira go uprzedził.
-Przyszedłem powiadomić was, że zebranie rozpocznie się za pół godziny.
Lajones widząc białowłosego podeszła.
-Myślałam, że zebranie zacznie się trochę później.
Kira na to wzruszył ramionami. Lajones zawołała Dastana i opuścili pole treningowe.

Zebranie trwało już od godziny. Kage byli przeciwni podpisaniu dokumentu, za pomocą którego Ukryte Wioski i Akatsuki mieli zawiązać pokój, i w razie ewentualnej wojny, walczyć po jednej stronie. Dlaczego byli przeciwni? Powodów było kilka. Pierwszy i chyba najważniejszy, członkowie Akatsuki to ludzie wyjęci spod prawa i z długą listą przestępstw na kącie. Drugi powód, to brak zaufania.  Kage bali się, że Akatsuki nagle ich zdradzą. Lajones mocno się wysilała, żeby przekonać przedstawicieli wiosek do swoich pokojowych zamiarów. Przedstawiła nawet raport Zetsu z misji zwiadowczej, kiedy to odkrył, że Orochimaru zbiera armię najemników.
-Z skąd wiesz, że to nie jest jakiś podstęp?
-Mam świetnego szpiega, nie mógł się pomylić.
-Ufasz swoim ludziom?
Spytał milczący do tej pory Kazekage.
-Ufam im na tyle, że jestem w stanie powierzyć własne życie w ich ręce.
Od powiedziała bez chwili namysłu. Sabaku no Gaara, kiwną na to głową.
-A czy my możemy ufać tobie?
-Możecie mi ufać. Chcę jak najlepiej zarówno dla was, jak i dla nas. Nie oszukujmy się potrzebujemy siebie nawzajem by pokonać Orochimaru.
-Wróg mojego wroga, jest moim przyjacielem.
Mówiąc to Gaara sięgną po dokument leżący na środku stołu i podpisał go, tuż pod podpisem Lajones. Pozostali Kage poszli w jego ślad. Uchiha odetchnęła z ulgą. Jako ostatnia dokument podpisała Tsunade, jednak nim to zrobiła, spojrzała na Uchihę.
-Zaufaliśmy wam. Mam nadzieję, że nie pożałujemy tej decyzji.
Zebranie zakończyło się. Lajones była z siebie zadowolona. Dostała to czego chciała. Dokument został podpisany i jutro mogli wracać do domu. Wyszli przed budynek Hokage, gdzie czekali na nich Naruto i Dastan.
-Co tak dłuugo?
Dastan zmarszczył śmiesznie nosek, po czym uśmiechną się i zeskoczył z murku na którym siedział.
-To teraz, na ramen!!






Gomen, gomen, gomen!!
Notka miała być już w sobotę, ale komputer odmówił posłuszeństwa i udało mi się tylko zmienić szablon -_-
Notka trochę krótka i  nie do końca jestem z niej zadowolona, ale sami oceńcie.
Na razie to tyle, ale obiecuje, że już niedługo rozkręcę akcję.
Jeżeli są jakieś błędy, to nie bijcie mnie za to ;P 
Pozdrawiam !!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz