Takie tam...


Witaj w moim świecie, kimkolwiek jesteś. Cóż za dziwny zbieg okoliczności Cię tu sprowadził, do najdalszego zakątka mej wyobraźni. Lecz skoro już tu jesteś, spróbuj jak smakuje przygoda. Złap mnie za rękę i zamknij oczy. Pokarzę ci jak wygląda świat w mojej wyobraźni. Przeżyjesz coś co Ci się nawet nie śniło. Pytanie brzmi... czy się odważysz?

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Halloween!!

To miał być jeden z wolnych dni. Bez misji, bez treningów, na początku taki był.
Na początku...

Czarnooka smacznie spała. Jej sen został przerwany dźwiękiem budzika. Znów zapomniała go wyłączyć. Niezadowolona mruknęła coś pod nosem i wyłączyła już znienawidzony zegarek. Obróciła się na drugi bok i znów zasnęła. Jej sen nie trwał długo znów zadzwonił budzik.
- Nosz cholera jasna!
Warknęła. Złapała wciąż dzwoniący budzik i całą swoją siłą cisnęła nim o ścianę. Czarnooka stwierdziła, że nie ma sensu już spać, więc wstała odrzucając kołdrę na bok. Podeszła do szafy, wyciągnęła kilka ubrań i weszła do łazienki. Szybko ubrała się i wyszła z pokoju. Szła w zamyśleniu korytarzem w stronę kuchni. Nagle poślizgnęła się na czymś, lądując boleśnie na tyłku.
- Kuso.
Podniosła się i spojrzała w miejsce w którym się poślizgnęła. Przykucnęła i zauważyła dziwną substancję. Dotknęła jej. To coś było lepkie.
- Błeee...
Jęknęła krzywiąc się.
- Co ty tu robisz?
Usłyszała za sobą wesoły głos Hidana.
- Siedzę.
- Fuu co to jest.
- Cuś przez co się o mało nie zabiłam.
Nagle z kuchni dobiegł krzyk. Lajones i Hidan spojrzeli na siebie i biegiem ruszyli w tamtą stronę. Po kilku sekundach oboje dobiegli. W progu stała Konan z dziwną miną. Lajones stanęła obok niebieskowłosej i zajrzała do wnętrza kuchni.
- Co tu się stało?
Konan pokiwała głową dając znak, że nie ma pojęcia. Całe pomieszczenie było umazane tą samą substancją na której Lajones się poślizgnęła. Czarnooka weszła ostrożnie do środka. W tym czasie przed kuchnią zebrało się całe Akatsuki. Wszyscy z dziwnymi minami patrzeli na syf, który panował w kuchni.
- Co to za zbiorowisko?
Madara wchodził do kuchni i w ostatniej chwili zatrzymał się.
- Kto to zrobił?
Spytał tracąc cierpliwość. Wszyscy wymienili spojrzenia, lecz nikt się nie odezwał.
- Zachowujecie się jak banda gówniarzy! Zachciało się żartów!?
- Tato to raczej nikt z nas.
Czarnooka podeszła do ojca podając mu niewielki kieł.
- Z skąd to masz?
- Leżało pod stołem.
Madara wziął kieł do ręki i uważnie przyjrzał mu się.
- Do kogo może należeć?
- Nie wiem Lajones. Posprzątajcie tu.
Rzucił Madara wychodząc z pomieszczenia. Kilku członków również ulotniło się słysząc słowo "posprzątajcie". Zostali tylko Deidara, Hidan, Tobi i Konan. Młodsza Uchiha uśmiechnęła się.
- No to bierzemy się do sprzątania, a później zrobimy... Imprezę!!!
Krzyknęła wesoło.
- Z jakiej to okazji, un?
- Dei, no jak to, nie wiesz? Dziś jest HALLOWEEN!!
- No to imprezka.
- Tobi, przynieś wszystkie środki czystości!
- Hai! Tobi to dobry chłopiec!
- Hidan! Przynieś miotły, mopy itp.
- Ja sprzątać nie będę.
Lajones spojrzała groźnie na siwego uaktywniając sharingan.
- Już idę!

 Godzinę później kuchnia lśniła. Lajones i Konan wzięły się za przyrządzanie potraw na dzisiejszą imprezę, a chłopaki za strojenie salonu. Młodsza Uchiha szła korytarzem niosąc talerz z ciastkami. Przechodziła obok jednego z korytarzy. Przeszły ją dziwne dreszcze. Spojrzała w ciemność i zdawało jej się, że zauważyła jakiś ruch. Potrząsnęła gwałtownie głową i ruszyła w stronę salonu. Z pomieszczenia wydobywały się już dźwięki głośnej muzyki. Lajones zauważyła nawet, że jej ojciec się pojawił. Siedział na kanapie dyskutując o czymś z Peinem. Czarnooka odstawiła miskę ze smakołykami na stół i z uśmiechem spojrzała na Tobiego. Chłopak tańczył makarenę w rytm jakiejś piosenki, co wyglądało bardzo komicznie. Jedzenie powoli znikało i sama impreza zrobiła się nudna.
- Czas na straszne historie!
Krzyknęła nagle czarnooka.
- Ja pierwszy.
Uśmiechną się Itachi.
- To będzie ciekawa historia.
Odezwała się Lajones wygodnie rozsiadając się na kanapie. Brunet zaczął opowiadać jedną ze swoich historyjek. Wszyscy w skupieniu słuchali Itachiego, ciekawi co stanie się z głównym bohaterem. Czarnooką znów przeszły dreszcze i uczycie, ze ktoś się na nią gapi. Jej wzrok powędrował w stronę wejścia do salonu. Uchiha przymrużyła oczy i przekręciła głowę na bok.
Tam coś jest. Pomyślała. Czarnooka wstała i powoli ruszyła w stronę wyjścia. Coś się ruszyło i zaczęło uciekać. Lajones wybiegła na korytarz i spojrzała w stronę w którą "to coś" pobiegło. Dziewczyna zdążyła zauważyć tylko jak coś znika za zakrętem. Stała tak chwilę.
- Wszystko w porządku, un?
Deidara położył rękę na ramie dziewczyny. Czarnooka podskoczyła.
- Nie. Coś tu jest nie tak.
Lajones bez słowa wróciła do salonu. Podeszła do ojca.
- Tato musimy pogadać.
- Stało się coś?
Lajones kiwnęła twierdząco głową. Madara wstał i oboje wyszli na korytarz by nikt nie słyszał ich rozmowy.
- Coś jest w siedzibie.
Oznajmiła czarnooka.
- Nie rozumiem.
- To zabrzmi idiotycznie, ale wciąż mam wrażenie, jak by coś czaiło się w ciemnych korytarzach i mnie obserwowało.
- Kilku członków skarżyło się o to samo.
- Trzeba to coś znaleźć, cokolwiek to jest.
Wrócili do salonu. Wszyscy patrzyli na nich nie wiedząc co się dzieje. Madara zastanawiał się przez chwilę co powiedzieć.
- Mamy w siedzibie intruza.
Zaczął. Po pomieszczeniu rozeszły się szepty.
- Nie wiemy co to jest, ale może być niebezpieczne.
- Zaraz, zaraz "to"?
- Chyba wyraźnie mówię? Dzielimy się na dwójki i przeszukujemy siedzibę.
Rozeszły się pomruki niezadowolenia. Madara rozdzielił kto z kim idzie i wszyscy z niezadowoleniem wyszli z salonu. Lajones miała przeszukać siedzibę wraz z Deidarą.
 Dwójka shinobi powoli przemierzła część mieszkalną organizacji.
- Zaczekaj.
Lajones weszła do swojego pokoju za nią blond włosy chłopak. Dziewczyna przypięła do pasa katanę i schowała do kabury kunaie.
- Po co to wszystko,un?
- Ojciec sam powiedział, że nie wiemy z czym mamy odczynienia, a ja mam złe przeczucia. Idzi po glinę. Coś czuję, że twoje bomby się przydadzą.
- Skoro tak mówisz, un.
Deidara wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju czarnookiej. Lajones związała włosy czerwoną wstążką i wyszła z pokoju. Deidara już czekał. Szli w milczeniu sprawdzając dokładnie każdy zakamarek organizacji.
 Chodzili po organizacji już dobre dwie godziny i nic nie znaleźli, minęli tylko raz Itachiego i Kisame.
- Łazimy bez sensu, un. Tu nic nie ma.
W tym momencie Lajones zatrzymała się. Stali w miejscu gdzie krzyżowały się cztery korytarze. Uchiha wpatrywała się w jeden z najciemniejszych korytarzy.
- Co jest, un?
- Patrz.
Wskazała palcem w ciemność.
- Nic nie widzę, un.
- Przyjrzyj się.
Chłopak przymrużył oczy i dopiero teraz zauważył cień. Wpatrywał się jeszcze chwilę w dziwną postać, dopiero dźwięk ostrza wyciąganego z kabury przywrócił go do rzeczywistości.
Lajones stała z kataną w ręce, gotowa do ataku.
- Dei, wykurz to coś.
Chłopak westchną i zrobił kilka małych figurek z gliny, które posłał w ciemność.
- Katsu.
- Deiii... miałeś to tyko wykurzyć, a nie robić wielkie boom!
- Gomen, un.
Dym powoli zaczął opadać. Nagle do uszu dwójki shinobi dobiegł cichy pomruk, jak by wściekłego zwierzęcia. Z dymu wyskoczyła bestia rzucając się na czarnooką. Dziewczyna nie zdążyła zrobić uniku i stwór pod wpływem własnego ciężaru przyparł dziewczynę do podłogi. Potwór miał trzy metry długości. Wyglądem przypominał wilka. Czarna nastroszona sierść lekko wyleniała. Lajones spojrzała w czerwone ślepia stwora. Próbowała wyrwać się zwierzęciu, na próżno. Deidara zrzucił stworzenie z przyjaciółki, po czym posłał w jego kierunku kilka bomb. Bestia uciekła. Lajones podniosła się do siadu. Jej ramiona drżały. Blondyn  podszedł do dziewczyny kucając przy niej.
- W porządku, un?
Lajones nie odpowiedziała. Wstała chwiejnie i podniosła katanę z ziemi.
- Lajones...
- Wszystko w porządku.
Z głębi jednego z korytarzy wydobył się ryk, wszystko zaczęło się trząść. Deidara ustawił się w pozycji obronnej.
- Dei... spieprzamy z stąd!!
Uchiha złapała blondyna za rękę i pociągła za sobą. Biegli cały czas przed siebie byle tylko uciec temu czemuś. Deidara wyrzucił kilka bomb, które jednak i tak nic nie dały. Na jednym z wielu zakrętów wpadli na kogoś.
- Kurwa!! Co wy odwalacie!
Wydarł się Hidan.
- Pieprzeni gówniarze. Biegać się im zachciało.
Mrukną Kakuzu podnosząc się z ziemi.
- Nie pieprz, tylko wiej!!
Krzyknęła Lajones. Po chwili czarnooka i blondyn zniknęli za zakrętem. Po siedzibie znów rozszedł się ryk. Hidan i Kakuzu dogonili pozostałą dwójkę.
- I co teraz?! Przecież nie będziemy tak w nieskończoność biec, un!
- Do biblioteki!!
Krzyknęła Lajones. Jak postanowili tak zrobili. W chwilę później wpadli do biblioteki barykadując drzwi komodą, która stała obok. Lajones opadła na kolana dysząc ciężko. Coś uderzyło w drzwi. Czarnooka odruchowo dobyła katany. Znów rozszedł się przeraźliwy ryk bestii, po czym nastała przerażająca cisza, którą przerwał Hidan.
- Jashinie...
Lajones drżała, była przerażona. Bała się pierwszy raz od bardzo dawna. Deidara podszedł do dziewczyny i dotkną jej ramienia. Czarnooka spojrzała na blondyna.
- Deidara...
Szepnęła przytulając się do chłopaka.
- Już dobrze, un. 
- Mała nie łam się. Wyjdziemy z stąd.
Tym razem odezwał się Hidan. Kakuzu w tym czasie znikną pomiędzy regałami z książkami.  Po kilku minutach wrócił z jakąś mapą w ręce. Rozłożył pergamin na podłodze.
- Musimy mieć jakiś plan.
Mrukną zielonooki.
- Pokaż to.
Lajones przykucnęła obok mężczyzny. Była to mapa siedziby. Uchiha uważnie przyglądała się mapie. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech.
- Mam!
- No i to jest ta Lajones, którą znam!!
Uśmiechną się Hidan.
- Plan jest taki. Odnajdziemy pozostałych, a później zwabimy bestie w pułapkę.
Chłopaki kiwnęli głową zgadzając się.
- Idziemy.
Nagle światło zaczęło migotać, po czym całkowicie zgasło.
- Kuso!
Zaklęła Uchiha. Po omacku znalazła ścianę, a na niej pochodnię. Katonem zapaliła ją. Ogień oświetlił nieznacznie pomieszczenie. Kakuzu wziął od dziewczyny pochodnię, a Lajones zapaliła drugą. Hidan odsuną komodę.
- Gotowi?
Spytał łapiąc za klamkę i pchną lekko drzwi. Na korytarzu panował nieprzenikniony mrok. Uchiha westchnęła odganiając od siebie strach. Ruszyła za towarzyszami. Szli w milczeniu.Przed nimi było skrzyżowanie korytarzy, jedno z wielu. Ciszę przerwał ryk bestii. Shinobi stanęli do siebie plecami. Kolejny ryk, tym razem bliżej. Jeszcze jeden tym razem z innego korytarza.
- Otaczają nas,un.
Szepną Deidara szykując już swoje bomby. Z cienia wyskoczyła bestia, która została przepołowiona przez kosę Hidana. Stworów zaczęło przybywać. Lajones skoczyła w przód wbijając katanę w jednego. Wpadła w dziwny trans. Eksplozja, krzyk, przekleństwo, skowyt...
Lajones się zdawało, że to tylko zły sen z którego zaraz się obudzi. Dziki ryk i krzyk Deidary przywrócił Uchihę do rzeczywistości. Jeden ze stworów chwycił blondyna za nogę ciągnąc w ciemność.
- Deidara!!
Lajones upadła na podłogę i złapała chłopaka za rękę. Widziała strach w jego oczach.
- Lajones puść, un.
Szepną.
- Nie!!
Deidara zamkną oczy i puścił rękę dziewczyny.
- Do zobaczenia po drugiej stronie, Lajones - chan, un.
Ręka blondyna wyślizgnęła się dziewczynie. Uchiha patrzyła jak przyjaciel znika w mroku.
- Deidara!!!
Czarnooka w jednej sekundzie podniosła się. Już miała biec kiedy ktoś złapał ją w pasie.
- Lajones dla niego jest już za późno.
- Ije*! puść mnie Hidan!
- On już nie żyje!
- Urusai**!!!
Krzyczała, a z oczu płynęły srebrne łzy.
- Hidan, tanomu***!
- Ije!!
Lajones uderzyła siwego w brzuch i wyrwała się mu. Chwyciła pochodnię i swoją katanę. Wbiegła w mrok. Nie czuła strachu. Już nie. W głowie huczało jej tylko jedno. Odnaleźć Deidarę i zabić wszystko co nie jest człowiekiem. Od początku kierowała się krwawym śladem.
Serce waliło jej jak oszalałe. Czuła, że musi uratować przyjaciela. On zrobiłby dla mnie to samo.
Pomyślała. Nie wiedziała ile tak biegła. Nie obchodziło jej to. W sercu miała nadzieję, że Deidara  żyje. Usłyszała przeraźliwy krzyk przepełniony bólem. Przyśpieszyła kroku, była już niedaleko. Minęła kolejny zakręt, już z daleka widziała nieprzytomnego Deidarę. Dziewczyna wpadła do ogromnej sali, gdzie na środku leżał blondyn. Lajones rzuciła katanę i pochodnię. Upadła na kolana tuż przy chłopaku. Był cały we krwi. Czarnooka nachyliła się nad blondynem.
- Żyje...
Szepnęła drżącym głosem. Usłyszała ruch za sobą chwyciła katanę i obróciła się w stronę bestii.
- No dalej suko!!
Krzyknęła. Stwór warkną wściekle i rzucił się na dziewczynę. Lajones również ruszyła w stronę bestii tnąc powietrze mieczem. Potwór zawył z bólu. Lajones uśmiechnęła się. Znów zaatakował tym razem powalając czarnooką. Uchiha znów spojrzała w ślepia potwora.
- Nie boję się ciebie... Już nie!
Bestia przymrużyła ślepia, jak by rozumiejąc słowa Uchihy. Lajones sięgnęła do kabury i wyjęła kunai, który wbiła w bok stwora. Bestia zawyła. Lajones zrzuciła stwora z siebie i chwyciła katanę. Stanęła nad stworem i wbiła ostrze w jego ciało. Stwór znów zawył.
-Shine****!
Uchiha dla pewności wbiła jeszcze kilka krotnie ostrze w ciało potwora by upewnić się, że nie żyje. Spojrzała beznamiętnie na swoje "dzieło" dysząc ciężko. Jej wzrok powędrował na nieprzytomnego przyjaciela. Schowała katanę i podbiegła do blondyna.
- Dei... Deidara, obudzi się, proszę.
Chłopak powoli otworzył oczy.
- L-ajones? C-co ty tu robisz?
- Ratuję ci tyłek, a nie widać?
Lajones uśmiechnęła się przez łzy i pomogła wstać Deidarze.
- Wiesz co, un?
-Hmm?
- Nie tylko Pein ma swojego anioła stróża,un.
- Dei, przestań, na moim miejscu zrobiłbyś to samo.
- To prawda, un.
- Chodźmy z stąd.
Lajones przerzuciła sobie ramię blondyna pomagając mu iść. Jedną ręką podtrzymywała chłopaka, a w drugiej trzymała pochodnię. Jedno jej nie pasowało...
- Cicho tu...
- Za cicho, un.
Przeszli jeszcze kilka korytarzy. Gdzieś w plątaninie korytarzy usłyszała głosy, jeden z nich od razu rozpoznała.
- Tato!
Krzyknęła, szła dalej czekając na odpowiedź. 
- Lajones?! Gdzie jesteś?!
- Tutaj! Potrzebuję pomocy! Deidara jest poważnie ranny!!
Za zakrętu wyłonił się Madara, a za nim Sasori i Itachi.
- Nic ci nie jest?
- Ije tato, ale z Deidarą jest źle.
-Itachi zajmijcie się nim.
Brunet wykonał polecenie.
- Tato, a co z innymi stworami.
- Pozbyliśmy się ich. Ominęła cię niezła zabawa.
Zaśmiał się Madara.
- Miałam coś ważnego na głowie, ale niezłe nam się to Halloween udało.
Lajones odwzajemniła gest.
 
  Lajones w końcu znalazła się w swoim pokoju.Na szczęście prąd z powrotem przywrócono. Rzuciła broń gdzieś w kąt a sama udała się pod prysznic. Letnia woda idealnie koiła zmysły zmywając krew i pot. Po szybkim prysznicu Lajones wykończona opadła na służko, nie wiedząc kiedy zasnęła.

                  KONIEC
Słowniczek.
 Ije - nie
 Urusai - zamknij się
 Tanpmu - proszę
 Shine - giń


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz