Takie tam...


Witaj w moim świecie, kimkolwiek jesteś. Cóż za dziwny zbieg okoliczności Cię tu sprowadził, do najdalszego zakątka mej wyobraźni. Lecz skoro już tu jesteś, spróbuj jak smakuje przygoda. Złap mnie za rękę i zamknij oczy. Pokarzę ci jak wygląda świat w mojej wyobraźni. Przeżyjesz coś co Ci się nawet nie śniło. Pytanie brzmi... czy się odważysz?

wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 7


[Lajones]

 Powoli odtworzyłam oczy. Syknęłam,czując pulsujący ból z tyłu głowy. Spróbowałam się poruszyć,na darmo. Moje ręce były skute żelaznymi kajdanami i przyczepione do ściany, tuż nad moją głową. Na kajdanach widniały symbole blokujące przepływ mojej energii. Usłyszałam jakiś ruch, gdzieś z kąta mojej celi. Jakież było moje zdziwienie, gdy w ciemnym kącie dostrzegłam skuloną postać chłopca. Nasze spojrzenia skrzyżowały się. Uśmiechnęłam się delikatnie.
- Jak Ci na imię?
Spytałam.
- Dastan Yoshi, proszę Panią.
- Ja jestem Uchiha Lajones.
- Miło mi Panią poznać.
- Dastanie,mów mi po imieniu.
Chłopak wyszedł z ciemnego kąta i mogłam lepiej się mu przyjrzeć. Był jeszcze dzieckiem, mógł mieć nie więcej niż 13 lat. Miał krótkie blond włosy i granatowe oczy. Na jego twarzy malował się strach i smutek. Aż boję się pomyśleć,co to dziecko musiało przejść.
- Jesteś z Akatsuki,prawda?
Spytał siadając bliżej mnie.
- Słyszałeś o nas?
-Kiedy Cię przyprowadzili, słyszałem rozmowę Lorda Orochimaru ze strażnikami.
- Rozumiem. 
 Musiałam szybko coś wymyślić, żeby wyciągnąć naszą dwójkę. Nie mogę zostawić tu Dastana.
 Moje rozmyślania przerwał szczęk zamka i skrzypienie otwieranych, stalowych drzwi.
W progu staną nie kto inny, jak sam Kabuto. Za okularnikiem weszło dwóch potężnie zbudowanych mężczyzn.
- A oto wierny pies swego pana.
Zadrwiłam,czego efektem był silnie wymierzony policzek, przez siwowłosego.Moja głowa przekrzywiła się na bok.
- Zamilcz demonie!
Co on powiedział?! Jak śmiał nazwać mnie demonem?!
-Ty...
Warknęłam.

[Narrator]

 Poderwała się z miejsca, chciała go zaatakować, jednak łańcuchy skutecznie jej to uniemożliwiły. Miała ochotę go rozszarpać, lub zadawać drobne rany patrząc jak się wykrwawia. W tym momencie odezwał się instynkt demona, tak skutecznie duszony.
- Przytrzymajcie ją.Tyko mocno.
Rozkazał Kabuto dwóm osiłkom. Mężczyźni bez chwili namysłu obezwładnili Lajones. Dziewczyna szarpała się próbując wyrwać. Okularnik znikąd wyciągną strzykawkę z jakimś przeźroczystym płynem, po czym wstrzykną zawartość w rękę czarnookiej. Lajones syknęła i znów zaczęła się wyrywać. Nagle poczuła jak nogi uginają się pod nią, a ciało odmawia posłuszeństwa. Wszystko zaszło mgłą. Straciła przytomność.


 W Amegakure, w nowej siedzibie Akatsuki, ośmiu shinobi zebrało się przy długim stole, obmyślając plan odbicia towarzyszki z rąk wroga. Plan był niemal gotowy, pozostało tylko odnalezienie siedziby Wężowatego.
- Konan, są już jakieś wieści od Itachiego lub Zetsu?
Spytał rudowłosy mężczyzna.
- Itachi w ostatnim liście napisał, że jest na tropie. Od Zetsu nie dostałam jeszcze żadnych informacji.
- Będziemy czekać.
Mrukną Pein prostując się na krześle.
- Może, dołączyłbym do nich i pomógł szukać siedziby Orochimaru, un?
- Nie. Itachi i Zetsu poradzą sobie sami.
- Cholera! Nie mogę tak bezczynnie siedzieć kiedy...
- Deidara, uspokój się. Krzyki i tak w niczym nie pomogą.
Uspokoił go Sasori. Deidara warkną coś pod nosem i z powrotem zajął swoje miejsce. Nagle coś zastukało w okno. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę. Był to czarny kruk. Konan podeszła do okna i odtworzyła je, wpuszczając ptaka do środka. Zwierze zatoczyło koło po pomieszczeniu i z powrotem wylądował na ramieniu niebieskowłosej. Konan odwiązała list od nogi kruka i zaczęła niecierpliwie czytać. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Znaleźli.


  Znów obudziła się z okropnym bólem głowy, z tą różnicą, że ten był silniejszy. Leżała na jakimś stole, przypięta mocnymi, skórzanymi pasami. Nad nią stała wielka lampa (podobna to tej, jaka jest szpitalu dop.aut.). Nie była to cela, w której spodziewała się obudzić. To pomieszczenie było całe białe. Obok wejścia na szklanych półkach stały fiolki z cieczami różnego koloru. Po przeciwnej stronie stały takie same szklane półki, z tą różnicą,że na nich leżały różnej wielkości noże itp. Sytuacja w jakiej się znalazła ani trochę się nie podobała czarnookiej. Poczuła jak serce przyśpiesza. Poczuła lęk.
Ona, Uchiha Lajones,najzwyczajniej w świecie bała się. Bała się tego co ten psychol,Orochimaru z nią zrobi.  
- Głupia.
Skarciła się. W tym momencie do pomieszczenia wszedł Orochimaru wraz z okularnikiem.
- Widzę, że księżniczka już się obudziła.
Zaśmiał się brunet.
- Daruj sobie,zdrajco.
Warknęła.
- Powinnaś mieć więcej szacunku dla starszych.
- Szacunek mam, ale tylko dla tych, którzy na to zasługują.
Orochimaru zaśmiał się upiornie, a Lajones przeszły nieprzyjemne dreszcze. Ten człowiek zawsze ją przerażał.
- Kabuto, zajmij się nią i przyjdź później zdać mi raport.
- Hai
Orochimaru obrócił się na pięcie i wyszedł z pomieszczenia. Kabuto odwrócił się w stronę Uchihy i uśmiechną niebezpiecznie. Wolnym krokiem podszedł do szafki z nożami. Lajones szarpnęła się mając nadzieję, że pasy puszczą, jednak te uparcie przyciskały czarnooką do stołu.
- Przestań się szarpać, bo to i tak nic nie da.
Mrukną okularnik podchodząc do dziewczyny z nożem.
- Bądź grzeczną dziewczynką i odpowiedz na moje pytania.
Szepną nachylając się nad dziewczyną.
-Wal się, Kabuto!
Krzyknęła mu prosto w twarz, jednak chłopak to zignorował.
- Czego szuka twój ojciec?
- Nie wiem, a nawet jeślibym wiedziała, to i tak byś się nie dowiedział.
- A mnie się wydaje, że kłamiesz.
- To ci się źle wydaje,dupku!
Lajones poczuła jak ostrze rozcina skórę na policzku.Syknęła cicho.
- Ty, chyba nie zdajesz sobie sprawy, w jakim położeniu się znalazłaś, co? Uchiha?
Lajones zmrużyła wściekle oczy.
- Z resztą, nieważne. Mnie interesują informacje i radzę ci udzielić mi ich, bo jesteś na łasce Lorda Orochimaru, a on ceni sobie szczerość i...
- Przestań pieprzyć!! Gówno mnie obchodzą, te twoje informacje!! Ode mnie i tak niczego się nie dowiesz!! Więc z łaski swojej, DAJ MI,CHOLERNY SPOKÓJ!!!
Tym razem poczuła jak sztylet zatapia się w jej boku. Jęknęła z bólu.
- Wiesz, że teraz jeśli bym chciał cię zabić, mógłbym to zrobić?
- Mógłbyś, ale nie zrobisz tego.
Oboje spojrzeli w stronę drzwi, gdzie stał Sasuke Uchiha.
- Kabuto, do Orochimaru.
- Przerywasz mi świetną zabawę,Sasuke-kun.
- Już!!
- Dobra, bobra... wy Uchiha, jesteście tacy sami...
Okularnik odłożył zakrwawiony nóż na półkę i wyszedł.
- Karin!
Zawołał brunet, a do pomieszczenia weszła czerwonowłosa dziewczyna z okularami na nosie. Oboje podeszli do stołu i zaczęli odpinać pasy, którymi skrępowana była Lajones.
Czarnooka usiadła, trzymając się za bok.
- Karin,ulecz ją.
Polecił brunet, a czerwonowłosa bez sprzeciwu zajęła się raną na boku Lajones.
- Dlaczego to robicie?
- Dlaczego ci pomagamy?
Spytał chłopak. Lajones kiwnęła twierdząco głową.
- Cóż, kuzynko... w rodzinie trzeba sobie pomagać,prawda?
- Skąd wiesz?
- Domyśliłem się.
-Gotowe!
Powiedziała Karin podnosząc się do pionu. Sasuke podszedł do Karin i wypiął z jej włosów wsuwkę, po czym wpoił ją we włosy kuzynki. Obie dziewczyny spojrzały pytająco na bruneta.
- Pomyślałem, że ci się przyda, bo dalej musisz radzić sobie sama.
- Arigato.
Chłopak nic nie odpowiedział i zawołał straże. Do pomieszczenia weszło dwóch osiłków.Związali czarnookiej ręce i wyprowadzili z pomieszczenia.Przechodzili krętymi korytarzami. W końcu znaleźli się przed celą.
 Lajones została wprowadzona do środka i znów przykuta do ściany. Poczekała aż strażnicy wyjdą i delikatnie uśmiechnęła się do chłopca.
- Dastan, po zmroku uciekniemy z stąd.
- Jak? Ty jesteś przykuta do ściany, a ja nie umiem walczyć.
- Trochę wiary, Dastanie. Z resztą ktoś nam pomógł.
 Obydwoje wpatrywali się w niewielkie okno, pod sufitem, czekając aż zapadnie noc. Czas jaki spędzili na tym zajęciu zdawał się wiecznością, jednak w końcu doczekali się upragnionej nocy.

  Niepostrzeżenie przekroczyli mury Otogakure. Przemierzali uliczki szybko i niepostrzeżenie. Nikt mieniał prawa ich zauważyć. Wkradli się do głównej siedziby, gdzie były lochy do których zmierzali.

 Wypięła wsuwkę z włosów i wygięła ją, nadając spince odpowiedni kształt.Wsadziła ją do zamka w kajdanach i po chwili była wolna.
-Stań za mną.
Szepnęła do chłopaka. Blondyn bez namysłu wykonał polecenie. Lajones zapukała w stalowe drzwi i po krótkiej chwili rozległ się szczęk zamka. W progu pojawił się strażnik,który po chwili został powalony na ziemię. Do celi zajrzał drugi ze strażników, również on padł nieprzytomny na ziemię.
 Lajones zabrała im broń i klucze od celi.
- Trzymaj się blisko.
Poleciła granatowookiemu. Uchiha zamknęła strażników w celi i wyrzuciła klucze. Ruszyli przed siebie. Ku zdziwieniu Lajones nie spotkali nikogo. Przyśpieszyli kroku. Mijali właśnie skrzyżowanie korytarzy, kiedy Uchiha poczuła jak ktoś łapie ją w tali i przyciąga do siebie. Reakcja dziewczyny była natychmiastowa. Szybko wyswobodziła się i przyłożyła kunai do szyi tej osoby.
-Deidara?!
-Ciii... nie krzycz, un.
Uchiha dopiero teraz dostrzegła, że z Deidarą jest również Hidan.
-Co wy tu, do cholery robicie?
-Przyszliśmy cię odbić, maleńka.
Zaśmiał się, siwowłosy. W tym momencie zza dziewczyny wychylił się Dastan.
-A to kto?
-To jest Dastan. Chłopaki musicie go z stąd wyprowadzić.
-A ty?
-Ja mam jeszcze coś do załatwienia.
-Zrobimy tak. Hidan, weź dzieciaka i idźcie do reszty, a ja idę z tobą, un.
-Nie odpuścisz, co Dei?
-Nie.
Lajones westchnęła i uśmiechnęła się lekko, po czym spojrzała w stronę chłopca.
-Dastanie, pójdziesz z Hidanem, on cię stąd wyprowadzi. Dobrze?
Blondyn kiwną twierdząco głową i poszedł za siwowłosym.
-Właśnie! Bym zapomniał, un.
Deidara odpiął od pasa katanę i podał ją Uchisze.
-Raikiri! Dziękuję.
Lajones pocałowała chłopaka w usta i ruszyli korytarzami.

Podkład muzyczny
(piosenkę włącz od 17 sekundy, lepszy efekt^.^)

Błąkali się już jakiś czas.
-Właściwie, to czego szukamy, un?
-Gabinetu Orochimaru, podejrzewam, że właśnie tam trzyma pierścień.
-Jaki znowu pierścień, un?
-Deidara, zlituj się. Przecież Orochimaru, odchodząc z Akatsuki,zabrał ze sobą pierścień.
-I tylko dlatego ryzykujemy życie? Żeby odzyskać pierścień, un?
-Dokładnie.
-Zawsze wiedziałem, że jesteś szalona, ale to już chyba lekka przesada, un.
-Oj tam, oj tam...
Z głębi korytarza było słychać rozmowy dwójki osób. Deidara wyjrzał za rogu.
-Ilu?
-Dwóch, un. Ja biorę tego pierwszego, a ty drugiego.
-No to jedziemy.

Mężczyźni byli tak pochłonięci rozmową, ze nie zauważyli dwójki shinobi, zakradających się w ich stronę. Jednak gdy ich spostrzegli było już za późno. Obaj padli martwi z poderżniętymi gardłami.
Lajones uchyliła lekko drzwi. Był to gabinet. W środku nikogo nie było. Weszli do środka.
-Deidara, przeszukaj tamte półki, ja poszukam w biurku.
Zaczęli przeszukiwać całe pomieszczenie, robiąc przy tym spory bałagan. Lajones natrafiła na jakąś kopertę, odtworzyła ją i znalazła to czego szukała.
-Mam!
W tym samym czasie drzwi od pomieszczenia otworzyły się, a w progu staną, Orochimaru ze swoimi ludźmi.
-No proszę, proszę. Dwie pieczenie na jednym ogniu.
Zaśmiał się. Deidara rozejrzał się w poszukiwaniu drogi ucieczki.
-Mała, skaczemy przez okno.
Odwrócili się i równocześnie wyskoczyli, zasłaniając twarze rękoma, przed odłamkami. Wylądowali na dachu jakiegoś budynku poniżej. Za nimi wyskoczyli ludzie Oro. Lajones i Deidara zaczęli biec przed siebie, przeskakując po dachach budynków. Zeskoczyli na wąską uliczkę, przebiegli kilka metrów. Przed nimi znikąd pojawiło się kilku wrogich shinobi. Uchiha wyjęła katanę i nie zatrzymując się zaatakowała. Deidara, również nie był obojętny.Szybko utorowali sobie drogę i widząc kolejne odziały, znów zaczęli biec. Sprawnie omijali przeszkody. Skręcili w kolejną uliczkę. Jednak ta była bez wyjścia.
-Cholera! Ślepa uliczka, un!
Uchiha rozejrzała się i zauważyła drabinę prowadzącą na dach.
-Tędy.
Szybko wspięli się na górę i znów skakali po dachach. Ninja zaczęli ich doganiać i co chwilę gdzieś śmigał kunai. Deidara zrobił kilka glinianych figurek i posłał je na wrogów. Rozległo się kilka eksplozji i krzyków przepełnionych bólem. Kolejne pokonane metry. Przed nimi pojawiła się spora przestrzeń oddzielająca kolejny dach. Oboje przyśpieszyli, wybili się z krawędzi dachu. Ledwo udało im się przeskoczyć na kolejny budynek. Obok śmigały strzały i kunai. Znów zaczął się szaleńczy bieg. Przed nimi pojawiło się kilku shinobi. Lajones przecięła powietrze Raikiri. Jej miecz zetkną się z mieczem jakiegoś ninja. Miecz przeciwnika Uchihy, pod naporem jej siły pękł. Lajones zrobiła obrót i znów zamachnęła się kataną,tym samym pozbawiając swojego przeciwnika głowy. Poczuła jak ktoś łapie ją za nadgarstek i ciągnie za sobą. Tym kimś był Deidara.Przeskoczyli na kolejny budynek.
-Deidara! Biegniemy do przepaści!
Krzyknęła Uchiha, gdy zeskakiwali z ostatniego budynku. Od krawędzi dzieliło ich 60 metrów. Znów przyśpieszyli, oboje czuli skok adrenaliny.
-Co teraz?!
-Skaczemy!
-Zwariowałaś?!
-Już dawno, skarbie!
Kolejny metr. Krawędź była coraz bliżej, tak samo jak wróg.Lajones, rzuciła w stronę przeciwników kilka kunai, które celnie dosięgły swojego celu. Deidara w tym czasie przygotował figurkę ptaka. Uchiha stworzyła kilka klonów, które skutecznie blokowały wroga. Ostatni pokonany metr. Oboje mieli wrażenie, że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Wstrzymany oddech, krótka sekunda,ostatnie kroki. Odbili się od samego skrawka przepaści. Czas jakby się zatrzymał, jakby na krótki moment zawiśli w przestrzeni, by następnie zacząć spadać. Deidara powiększył figurkę i wzbił się w powietrze. Lajones wykonała szereg pieczęci i z jej ramion wyrosły skrzydła, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.Wzbiła się w powietrze i zatoczyła koło. Wykonała kolejny szereg pieczęci i z jej ust wydobył się ogień, paląc przeciwników na popiół. Znów wzbiła się w powietrze i zatoczyła kółko po czym wylądowała obok blondyna. Czuła jak serce jej wali, wciąż czuła nadmiar adrenaliny. Skrzydła z jej ramion zniknęły. Nagły podmuch wiatru sprawił, że czarnooka straciła równowagę. Pewnie spadłaby z glinianego stwora, gdyby nie silne ramiona blondyna.
-Powinnaś bardziej uważać, un.
Szepną sadzając dziewczynę sobie pomiędzy nogami. Lajones odchyliła głowę, opierając ją na ramieniu Deidary. Westchnęła.
-Niedługo zacznie świtać.
Zauważyła. Miała rację. Nad horyzontem pojawiła się czerwono-złota łuna. Przymknęła oczy i nie wiedząc kiedy zasnęła.



Dziewięciu shinobi w charakterystycznych płaszczach, siedziało wokół ogniska. Rudowłosy mężczyzna, chodził w kółko, wyraźnie zniecierpliwiony.
-Gdzie oni są?! Cholerni gówniarze! Ileż można czekać?!
-Pein, uspokój się, na pewno zaraz przyjdą.
Próbowała go uspokoić niebieskowłosa. Nagle wszyscy spojrzeli w jedno miejsce. Z zarośli wyłonili się Lajones i Deidara. Douhito*niósł czarnooką na plecach. Oboje wesoło śpiewali.

-Kiedy jesteś piękny i młody nie nie nie
Nie zapuszczaj wąsów ani brody!
Tylko noś noś noś długie włosy jak my!

Kiedy jesteś stary i brzydki nie nie nie
Nie zużywaj maszynki ani brzytwy!
Tylko noś noś noś długie włosy jak my!

Kilkoro członków Akatsuki zaniosło się śmiechem.
-Iatś!Śpiewaj z nami!
Krzyknęła wesoło do kuzyna Lajones, zeskakując z pleców blondyna.

-Już cię rodzina z domu wygania!
Już cię fryzjer z nożycami gania!
A ty noś noś noś długie włosy jak my!
HEJ!

Śpiewali dalej. Pein przejechał dłoniom po twarzy (czyli strzelił pospolitego face plam xD). Widząc srogi wzrok zastępcy Lidera,oboje zamilkli. Już z poważnymi minami usiedli przy ognisku.Lajones spojrzała w stronę śpiącego Dastana i kiwnęła głową w stronę Hidana. Gest ten wyrażał podziękowanie za bezpieczne wyprowadzenie chłopca z siedziby Orochimaru.
-Gdzie,wy tyle czasu byliście?!
Krzykną rudy.
-Błądziliśmy po siedzibie Oro w poszukiwaniu jego gabinetu.
-Gdy go znaleźliśmy, wkradliśmy się do środka i zabraliśmy pierścień, un.
-Zostaliśmy przyłapani przez Wężowatego i skakaliśmy przez okno.
-Uciekaliśmy dachami i uliczkami, un.
-W końcu skakaliśmy ze skarpy.
-I teraz jesteśmy tutaj.
Mówili na zmianę. Pein westchną tylko i polecił dwójce by trochę odpoczęli. Oboje szybko zasnęli.
Szaleńczy bieg po Otogakure ich wykończył.


Douhito – gdzieś przeczytałam, że prawdopodobnie to jest nazwisko Deidary.


1 komentarz:

  1. Douhito to nazwisko Deidary owszem, ale zostało wymyślone przez twórców gry Naruto :)

    OdpowiedzUsuń